Wratislavia Cantans 2003:
no i byliśmy... i najbardzjej z II części – Gospel a cappella - podobało mi się Rock My Soul... na początku Ride the Chariot wydaje mi się, że my w chórze lepiej śpiewamy... a na pewno wolniej... Elijah Rock podobnie, chodź ten kawłek w szybszym tempie brzmi lepiej... ale po Rock My Soul już było coraz lepiej...
ale ciekawostka... chór klaskał tylko przez kilka taktów w 1 utworze i chyba wiem dlaczego... było to akurat na solo jedej laski, która chyba najlepiej tej solówki nie umiała... no ale skutecznie to klaskaniem zatuszowali :)
okazało się, że to, po co przyszedłem na koncert, to Gospele... aż sam poczułem klimat kościoła babtystów, zwłaszcza widząc nie krępujucych się specjalnie publicznością chór wiernych... i po kolei solistów w roli kaznodziei...
acha, poza zmieniającymi się solistami (chyba każdy chórzysta miał solo w którymś kawałku - bo w niektórych było nawet po 3 solistów), to również dyrygentka się zmieniała 2 razy... zamiast niej dyrygowali ludzie z chóru, a w ostatnim kawałku ona zaspiewała solo... i to w stylu operowym... nice
środa, września 10, 2003
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz